Z kolei, największy odsetek ofiar to postaci słabe. Niemal 40% wszystkich ofiar (70 z dwustu przeanalizowanych memów) konotuje brak sił, bezbronność, delikatność, podatność na zranienie – tym bardziej więc potrzebują obrony i ochrony ze strony silniejszego, powołanego do takich działań policjanta.
Na filmie widzimy jak ojciec i syn wspólnie otwierają butelkę szampana. Zadanie jednak nie jest łatwe. Najpierw z butelką próbuje poradzić sobie syn, następnie pomaga mu ojciec. Finał jest taki, że po wystrzeleniu korka zostaje zalany cały pokój. Cała akcja dzieje się w typowym polskim domu, w 1997 roku. Czytaj też: Uratowali płaczące niemowlę z rozgrzanego samochodu. Matka nie widziała problemu Gdy wiele lat po swojej premierze, nagranie trafiło do sieci, z miejsca stało się prawdziwym hitem. Ma ponad 4,5 mln wyświetleń i ponad 4 tysiące komentarzy - w zdecydowanej większości pozytywnych. "To jest tak piękny, epicki, rodzinny film, że każdemu raz w życiu powinno się to przytrafić. Dla zasady!" "Miło się ogląda, taka rodzinna atmosfera." "Wspaniałe lata 90te, ludzi bawiły małe rzeczy i to widać że byli szczęśliwi." - piszą internauci. Jak donosi portal bohaterowie filmu "Otwieranie szampana" to mieszkańcy Kielc. Film powstał w dniu, kiedy rodzina Matuszaków świętowała 25-lecie małżeństwa. Po kolejnych 25 latach bohaterowie filmu wciąż mieszkają w tym samym miejscu, mają nawet tę samą wersalkę, którą widać na nagraniu sprzed ćwierć wieku. Jak przyznają, nie spodziewali się takiej popularności. Filmowy ojciec, czyli Józef Matuszak, jest znany w Kielcach. Jest bowiem autorem wielu popularnych zdjęć tego miasta. Rozwiąż QUIZ: Te płyty zapisały się w historii muzyki. Nie musisz być melomanem, żeby rozpoznać je po okładce. 10/20 to bezwzględne minimum! Sonda Często oglądasz filmiki na YouTube? Ten karambol wstrząsnął polskim Internetem. "Ale urwał!" ma już 11 lat
Kobiety i mężczyźni o nieustalonej tożsamości w Polsce. Ci ludzie nie wiedzą, kim są. Joanna Surażyńska. 22 listopada 2023, 16:10 1. Zobacz galerię (32 zdjęcia)
Jej stronę na Facebooku, gdzie publikuje swoje artystyczne memy, obserwuje ponad 220 tys. osób. Bez feminizmu i walki o prawa kobiet nie byłoby jej prac Memy to dla Frej także forma autoterapii. Sama jest bohaterką wielu z nich. Obśmiewa własne lęki, dzieli się doświadczeniami, które mają setki kobiet Stworzyła obraz Matki Boskiej z błyskawicą, nawiązującą do Strajku Kobiet. Grafika wywołała poruszenie też wśród polityków i dziennikarzy Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Wirusy i eksperci Pierwszy był pan Darcy, oczywiście o twarzy Colina Firtha z "Dumy i uprzedzenia", który mówi: "Kocham kobiety zadbane intelektualnie". Mem powstał kilka lat temu z przypadku. Marta Frej uczyła się obsługiwać tablet graficzny, musiała coś wziąć na warsztat. Na ASP chciała studiować, odkąd sięga pamięcią. Dyplom na łódzkiej akademii zrobiła w 2004 roku. Od 2005 do 2009 roku była asystentką w pracowni rysunku i malarstwa prof. Marka Czajkowskiego. Z wykształcenia jest projektantką tkanin. Skąd więc zamiłowanie do małej, chwytliwej obrazkowej formy? Jak mówi w wywiadach, nie uznaje sztuki dla sztuki, ceni za to potencjał wirusowy memów, ich łatwość przekazu. Chce nimi wpływać na rzeczywistość, skłaniać ludzi do zastanowienia się lub weryfikacji poglądów. Strona Marty Frej na Facebooku ma ponad 150 tys. fanów, jej memy zbierają lajki w tysiącach. Są celnym komentarzem do polskiej rzeczywistości, jak np. ten z członkami episkopatu ubranymi w czarne sutanny i różowe piuski, nad którymi unosi się różowy napis: "O kobietach wiemy wszystko". Albo ten z programem "Kawa na ławę" Bogdana Rymanowskiego. Wokół stołu siedzą sami mężczyźni, nad nimi napis: "Panowie, na początek, tradycyjnie, losujemy kto będzie dziś ekspertem mówiącym w imieniu kobiet". POLECAMY: Burza po grafice Marty Frej z Matką Boską. Dominik Tarczyński zawiadamia prokuraturę Z wykształceniem, bez wsparcia Memy to dla artystki także forma autoterapii. Sama Frej jest bohaterką wielu z nich. Obśmiewa własne lęki, dzieli się doświadczeniami, które mają setki kobiet. Swoje wyraziste podobizny podpisuje np. "Nie mogę przejmować się tym, co mówią inni, bo innych jest dużo i każdy mówi co innego". Albo: "Nazywam się Marta Frej. Lubię mężczyzn. Mam udane życie seksualne. Jestem feministką". Feminizm - bez niego nie byłoby jej memów, choć Frej często zwraca uwagę na to, że nie ma jednego sposobu opowiadania o feminizmie, że to szerokie pojęcie często bywa źle rozumiane, postrzegane przez pryzmat stereotypów i klisz. Feminizm to dla niej walka z nierównością, z pomijaniem kobiet jako ważnej części społeczeństwa. "Statystycznie jesteśmy lepiej wykształcone od mężczyzn, a musimy więcej od nich pracować, żeby mieć szansę na awans. Znamy swoje prawa, wiemy, czego chcemy. Przed nami jeszcze długa droga, żmudna praca, żeby na nowo zdefiniować nasz udział w społeczeństwie, ale wiele już zrobiłyśmy. Nie musimy być aniołami. Ważne, żebyśmy siebie lubiły. Rozwijały zainteresowania i nie powielały kalk", mówiła na początku roku w rozmowie z TVN24. Na jej feminizm wpłynęły osobiste doświadczenia. Gdy została mamą Maćka, okazało się, że ojciec jej syna nie buduje z nią partnerskiej relacji, nie zmienia swoich dotychczasowych przyzwyczajeń, zapomina odebrać dziecko z przedszkola czy znika na trzy dni z domu. Frej wiedziała, że wpadła w pułapkę modelu rodziny, w którym wszystkie obowiązki spadają na matkę. Dzisiaj jest z partnerem, który jest dla niej wsparciem. Feministą, zaangażowanym także w jej procesy artystyczne. O tworzeniu memów mówi: "Jestem w gorącej wodzie kąpana. Jeśli narysuję mema, wrzucam go. Jedne podobają mi się bardziej, inne mniej. Odczuwam silną potrzebę wyrzucenia ich z siebie, podzielenia się nimi. Z tego pośpiechu robię często literówki, błędy interpunkcyjne. Ale to silniejsze ode mnie. Tę spontaniczność, nieprzewidywalność pielęgnuję w sobie, bo łatwo można ją zgubić". Ja też: czarny protest i masturbacja Marta Frej mieszka z rodziną w Częstochowie, z której pochodzi. Jest w tym pewna ironia, bo Frej jest ateistką, otwarcie mówi o swoim antyklerykalizmie, nie ochrzciła syna. "Mimo wszystko przyzwyczaiłam się już do Częstochowy. I do dzwonów jasnogórskich też. Cieszę się, że tu mieszkam, stąd pochodzę. Można powiedzieć, że wsadzam kij w mrowisko", mówiła z kolei w rozmowie z "Wysokimi Obcasami". U stóp Jasnej Góry została prezeską Fundacji Kulturoholizm i współzałożycielką Klubu Krytyki Politycznej, obecnie pracuje w częstochowskim Centrum Promocji Młodych. Jest laureatką nagrody Okulary Równości 2015, przyznawanej przez Fundację im. Izabeli Jarugi-Nowackiej. Trzy lata temu razem z Agnieszką Graff wydała książkę "Memy i graffy". W 2016 roku, po czarnym proteście, przy Targowej 15 w Warszawie pojawił się zaprojektowany przez Frej mural. Sfinansowało go prawie tysiąc osób, które wpłaciły pieniądze na zbiórkę organizowaną przez organizację Akcja Demokracja. Na muralu Frej upamiętniła zeszłoroczny czarny poniedziałek. Na idące z parasolkami kobiety pada deszcz paragrafów. Protestujące niosą transparent z napisem "Martwa dziecka nie urodzę". Akcję #MeToo, ocenia jako najważniejszą w 2017 r. Frej bez wątpienia nadała jej rozgłosu, przez mema, na którym siedzi pięć kobiet z nitkami i igłam w dłoniach. Nad nimi rozciąga się dialog: " – Co wyszywasz? – Hasło "#Jateż". – Ja też. – Ja też. – Ja też. – Ja też…". Trzy lata temu Marta Frej wzięła też udział w kampanii Anji Rubik #sexedpl, której celem było przełamanie tematu seksu jako tabu. Frej w ramach akcji podjęła temat masturbacji. Niedawno na łamach nowego miesięcznika "Pismo" zadebiutowała minikomiskem. Przyznaje, że marzy jej się stworzenie większej historyjki obrazkowej. W 2018 roku Marta Frej była nominowana do O!lśnień - nagród kulturalnych Onetu - w kategorii "Sztuka". Matka Boska z błyskawicą Projekt znalazł się w weekendowym wydaniu "Wysokich Obcasów", dodatku do "Gazety Wyborczej". Matka Boska w ujęciu Frej ma na sobie maseczkę z błyskawicą - symbolem Strajku Kobiet - a także czarną parasolkę, charakterystyczną dla demonstracji przeciw zaostrzeniu przepisów aborcyjnych. "W związku ze skandaliczną grafiką opublikowaną przez Wysokie Obcasy składam do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z art. 196 KK." - poinformował europoseł PiS Dominik Tarczyński, powołując się na artykuł o obrazie uczuć religijnych.
Jeśli jesteś aktywnym użytkownikiem Facebooka, zapewne nie raz zastanawiałeś się, kim są ci anonimowi ludzie, którzy oglądają Twoje historie, nie będąc Twoimi znajomymi na platformie. Chociaż może się to wydawać trudną do rozwiązania zagadką, istnieją różne strategie i narzędzia, które mogą pomóc Ci odkryć, kim są ci
To, co najważniejsze w zdjęciu czterech chłopców siedzących przy stoliku, które najczęściej podpisywane jest jako „Impreza informatyków”, to fakt, że trzech spośród nich zrobiło międzynarodowe kariery. Największą z nich z pewnością Tomasz Czajka, który obecnie pracuje w Space X Elona Muska i bierze udział w projekcie lotów w kosmos, zarabiając przy tym gigantyczne pieniądze. Taki przekaz płynie z mediów. Jednak narracji związanych z fotografią jest znacznie geek czy po prostu przegryw? Dziś, patrząc na słynne zdjęcie, przymiotników używanych w opisie jego bohaterów z pewnością jest dużo więcej, niż w chwili, kiedy powstawało. W drugiej połowie lat 90., kiedy wykonano fotografię, w Polsce najczęściej używane było jedno – kujon. To, co łączy wszystkie te określenia, to ich pejoratywny wydźwięk, choć powoli zaczyna się to zmieniać (głównie za granicą). W Polsce bowiem ciągle nie mamy mody na naukę. Prezes Polskiego Towarzystwa Informatycznego, Włodzimierz Marciński uważa, że w naszym kraju nadal bardziej cenione jest cwaniactwo.– Dobrze, że dotyka pan tego tematu, ponieważ powinniśmy budować w Polsce modę na uczenie się, modę na matematykę, a nie modę na takie podejście, że „jestem kiepski z matematyki i się z tego cieszę”. Jeżeli słyszę, jak ktoś w telewizji mówi z dumą: „Byłem noga z matmy” i jest szczęśliwy z tego powodu, to myślę sobie, że powinien raczej zapaść się ze wstydu pod ziemię. Nie mamy w Polsce mody na uczenie się, raczej modę na PTI nie do końca zgadza się także z tym, żeby postrzegać czwórkę chłopaków ze zdjęcia, które wykonano nie podczas Olimpiady Matematycznej w Zwardoniu, jak podawała część mediów, ale na letnim obozie naukowym olimpiady matematycznej w Domu Wczasowym „Zgoda” w Zwardoniu, jako kujonów:– Bardzo często ci ludzie są po prostu nieprzeciętnie zdolni. Nie potrzebują wcale dużo czasu na naukę. Co więcej, oni uczą się więcej, ale robią to dla przyjemności. Poza tym, tutaj nic nie jest czarno-białe, jest dużo odcieni szarości. Są tacy, którzy, wystarczy, że spojrzą na notatki, potem na zadanie, i już wiedzą, jak je rozwiązać. Są jednostki wyjątkowo zdolne. Są też mniej zdolni, którzy, jeśli mają ambicję, to poświęcają więcej czasu na naukę i, pracując w ten sposób, nadrabiają zdjęcie stało się popularne jako mem, media podchwyciły temat, starając się dowiedzieć, kim jest tajemnicza czwórka w tureckich swetrach. Sporo czasu na poszukiwania poświęcił także Andrzej Tarnowski, którego artykuł ze stycznia 2020 r. zatytułowany Bohaterowie „imprezy informatyków”. Kiedyś wyśmiewani, dziś wielce doceniani jest chyba jednym z najrzetelniejszych. Zostały w nim opisane i przybliżone losy Tomasza Czajki, Jana Pelca, Marcina Petrykowskiego i Piotra Przytyckiego, bo tak właśnie (w kolejności alfabetycznej) nazywają się młodzi mężczyźni ze zdjęcia. Jak przyznał autor, swoją pracę pisał z myślą o tym, by przełamać negatywny przekaz, który płynął z memów:– Głównym powodem napisania tego artykułu była chęć "odśmieszenia" wizerunku bohaterów zdjęcia "impreza informatyków". Zdecydowana większość memów przedstawiała ich jako typowych przegrywów, a to w ogólnym rozrachunku oczywiście nie jest zgodne z zgłębienie losów czwórki bohaterów Tarnowski poświecił dobrych kilka godzin. Podczas poszukiwań nie zabrakło też niespodzianek.– Przewertowałem wszystkie możliwe informacje dotyczące owej "czwórki imprezowiczów". Najwięcej informacji było rzecz jasna o Tomaszu Czajce, który zrobił zawrotną karierę w Google i SpaceX. Jak wiadomo, jednym z bohaterów "imprezy informatyków" jest Marcin Petrykowski. Jednak nie każdy wie, że jest dwóch znanych Polaków na świecie o tym nazwisku... jeden jest obecnie prezesem przedsiębiorstwa teleinformatycznego Atende, a drugi programistą w międzynarodowej firmie Tieto. I to właśnie on pozował do tego zdjęcia– powiedział podczas rozmowy z Głosem24 Tarnowski. Jak sam przyznaje z żalem, nie dane mu było porozmawiać z bohaterami fotografii:– Miałem jedynie kontakt z tym pierwszym Marcinem Petrykowskim, który poinformował mnie, że nie pozował do tego wy, ludzie, wiecie?Prezes PTI zapytany o słynne memy, przyznał, że je widział. Jednak ich wydźwięk wzbudził w nim niesmak. Samo zdjęcie nie niesie dla niego takich skojarzeń, jakie wywołuje w internetowych twórcach, którzy dorabiali do niego podpisy czy dymki z dialogami. Dla Marcińskiego to normalna fotografia, normalne ubrania. Co może być w tym śmiesznego?– Zdjęcie jak zdjęcie. To są określone lata, wtedy tak się młodzież nosiła. To są chłopcy z nie najbogatszych rodzin, których wtedy było stać na takie ubranie, a nie inne. Poza tym, pewnie nie przywiązywali specjalnego znaczenia do tego, czy noszą markowe rzeczy, bo tematami ich rozmów były algorytmy, a nie moda. Na naśmiewanie się z tego zdjęcia patrzyłem z politowaniem, myśląc sobie: co wy, ludzie, wiecie? Uważam też, że śmieją się ci, którzy zazdroszczą. A chłopakom z tego zdjęcia jest czego zazdrościć. Jednocześnie daje się zauważyć, że w Polsce nie szanuje się wiedzy, która jest oburzają przedstawienia bohaterów zdjęcia jako „przegrywów”. Dla prezesa PTI memy są dowodem niskiej świadomości społecznej młodzieży na temat tego, jak wygląda współczesny świat. Choć na co dzień korzystają z jego dobrodziejstw, czego najlepszym dowodem są wspomniane memy, które nie mogłyby powstać bez rozwoju internetu i technologii cyfrowej.– Większość nie zdaje sobie sprawy z tego, co jest ważne w dzisiejszym świecie. Nie jest to zresztą żadną tajemnicą. Wszyscy obserwujemy, że świat się gigantycznie zmienia, a możliwe jest to głównie dzięki rozwojowi technologii cyfrowej. A technologia cyfrowa to są wszystkie rzeczy związane już nie tylko z oprogramowaniem. Mało kto z nas zdaje sobie też sprawę, jaki tak naprawdę jest świat, który nas otacza– mówi Marciński i dodaje, że wcale nie trzeba posiadać tajemnej wiedzy, żeby móc ocenić kierunek zachodzących przemian:– Widać gołym okiem, co się dzieje. Telefonia przewodowa, żeby uzyskać 100 mln abonamentów, potrzebowała 75 lat. Internet potrzebował na to 25 lat, telefonia komórkowa, aby korzystało z niej 100 mln abonamentów, potrzebowała bodajże 14 lat, natomiast sklepy z aplikacjami komputerowymi (jak np. Apple Store) potrzebowały na to dwa lata. Żeby było śmieszniej, wypuszczona w Chinach dwa lata temu gra Honor of Kings potrzebowała sześć miesięcy, by grało w nią 100 mln osób. Tak więc, to się wszystko gigantycznie zmienia i przyśpiesza, dzięki rozwojowi technologii cyfrowej. Jeżeli więc inwestuje się swoją wiedzę i wiąże przyszłość zawodową z tą dziedziną, to umiejętności cyfrowe są umiejętnościami przyszłości. W tej chwili 90% nowopowstających miejsc pracy to są takie miejsca, gdzie potrzebna jest znajomość technologii cyfrowej. Bez tego świat się już nie obędzie i wszystko będzie szło w kierunku dla szefa PTI czwórka chłopców ze zdjęcia nigdy nie była „przegrywami”. Wręcz przeciwnie, od początku, w jego mniemaniu, uchodzili za „wygrywów”, ponieważ inwestowali swój czas w rozwój zdolności, które później zaowocowały. W przenośni i dosłownie.– Jeżeli ktoś kończył Wydział Matematyki i Mechaniki na Uniwersytecie Warszawskim, to ma w każdym miejscu pracy na świecie otwarte drzwi, ponieważ pracodawcy wiedzą, że tacy ludzie mają gigantyczną wiedzę. Studenci z tego kierunku, może za wcześnie, ale takie jest życie, zaczynają pracować już w trakcie studiów i to za horrendalne pieniądze. Nie jest niczym niezwykłym, jeżeli student czwartego roku dostaje pracę z wynagrodzeniem rzędu 10 tys. dolarów miesięcznie. To powoduje, iż zdarza się, że ci ludzie nie kończą studiów, bo mają już fach w ręku, zarabiają gigantyczne pieniądze i pracę znajdą bez problemu. To jest technologia, która jest technologią przyszłości. To, że potrzebujemy takich ludzi, jest oczywiste, bo jeżeli spojrzymy na to, jakich specjalistów i w jakich zawodach jest obecnie największy deficyt nie tylko w Polsce, ale i na świecie, to są to przede wszystkim zawody w otoczeniu świata cyfrowego. Skoro już dwa lata temu mówiło się, że krajach UE jest zapotrzebowanie na 800 tys. specjalistów od IT, to w świecie ta liczba sięga milionów, przy spadającym rynku pracy, bo jednak automatyzacja robi swoje. Mimo to, przy ogólnym trendzie spadku zapotrzebowania na siłę roboczą, akurat zapotrzebowanie na siłę roboczą związaną z technologiami cyfrowymi jest gigantyczne. Właściwie to powinniśmy już przestać mówić o zapotrzebowaniu na siłę roboczą, dziś liczą się kreatywne umysły!NiezrozumienieJednak, aby pójść na studia, najpierw trzeba zdać maturę. Okres szkolony to jednak, paradoksalnie, nie jest wymarzony czas dla osób ponadprzeciętnie uzdolnionych, które poświęcają się swojej pasji, zwłaszcza jeśli jest ona powiązana z przedmiotami ścisłymi. I nie chodzi wcale o to, że trzeba się uczyć innych, „nudnych” przedmiotów. Najtrudniejsze bowiem okazuje się nawiązanie i utrzymanie relacji z rówieśnikami, którzy zwykle nie podzielają zainteresowań do matematyki czy fizyki. Okazuje się także, że w późniejszym okresie życia ta sytuacja wcale nie musi się zmienić. Niezrozumienie towarzyszy wybitnie uzdolnionym przez całe życie.– Geniuszom niestety często nie jest łatwo w życiu. Powszechnie uważa się, że osoby nieprzeciętnie uzdolnione cechują niższe kompetencje społeczne. Trudniej przychodzi im towarzyskie udzielanie się, nawiązywanie nowych znajomości, a także ich utrzymywanie. Badania naukowe częściowo potwierdzają te założenia. Sama szczera pasja, którą mogą być np. nauki ścisłe, dla przeciętnej osoby jest ciężka do zrozumienia i nierzadko również do zaakceptowania w bliskiej relacji.– powiedziała w rozmowie z redakcją Głosu24 Urszula Węgrzyk, psycholog. Jej zdaniem mocne skupienie się na pasji, w kierunku której jest się uzdolnionym, może rzutować także na związki damsko-męskie. Przykładów nie trzeba szukać, a jednym z „najgłośniejszych” może być fakt, że po 27 latach rozpadł się związek Billa i Melindy Gatesów. Założyciel Microsoftu uchodzi za osobę wykazującą objawy zespołu Aspergera, który uznawany jest za łagodne zaburzenie rozwoju i funkcjonowania ośrodkowego układu nerwowego ze spektrum autyzmu. Co ciekawe, lekarz, którzy jako pierwszy zdefiniował tę przypadłość – Austriak Hans Asperger, sam w dzieciństwie przejawiał opisane przez siebie objawy. Od wczesnych lat posiadał wyjątkowe zdolności językowe i bardzo dobrą pamięć. A do tego był samotnikiem. Wracając jednak do Gatesa, nie ma wątpliwości, że to właśnie dzięki owym „zaburzeniom” i mocnemu skoncentrowaniu się na informatyce, która była jego pasją, mógł on odnieść tak ogromny sukces i dokonać przełomu w tej branży. Zresztą podobnych przykładów ze świata komputerów i technologii cyfrowych można by mnożyć.– Relacje u osób szczególnie uzdolnionych znajdują się często na drugim miejscu względem ich zainteresowań. Bycie w związku z osobą ponadprzeciętną wymaga ogromnego zrozumienia, a także otwartego umysłu i akceptacji odmienności. Na szczęście, w moim odczuciu, w obecnych czasach geniusze mają łatwiej. Dawniej częściej bywali wyśmiewani, wytykani palcami i odtrącani z powodu swojej odmienności. Aktualnie tego typu zachowania oczywiście nadal mają miejsce, jednak otwartość społeczna w stosunku do takich osób jest większa. Dodatkowo istotnym elementem jest dostępność pomocy psychologicznej, która pozwala zaopiekować wyjątkowość zarówno małych geniuszy, jak i tych dorosłych– powiedziała nasza TopCo do tego, że przynajmniej trzech z czterech bohaterów ze słynnego zdjęcia odniosła sukces, nie może być wątpliwości. Najmniej informacji jest o Janie Pelcu, który na zdjęciu zajmuje pierwsze miejsce po lewej. Andrzejowi Tarnowskiemu udało się dowiedzieć tylko tego, że pochodzi on z Lublina:– Dzisiaj o nim prawie nic nie wiadomo... i ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy ma coś wspólnego z cała uwaga mediów skupiona jest na Tomaszu Czajce i to nie tylko dlatego, że jako jedyny z „imprezowiczów” nie posiada okularów.– Uważam, że Tomasz Czajka jest obecnie jednym z najlepszych programistów na świecie i nie przypadkiem sprawuje ważną funkcję w firmie prowadzonej przez samego Elona Muska. Zresztą fakt, iż ostatnimi laty pracował nad oprogramowaniem systemów sterowania rakiety Falcon Heavy, najlepiej świadczy o tym, jak duży wpływ jego działalność ma dla rozwoju kosmonautyki– powiedział Głosowi24 Tarnowski i dodał:– Tak naprawdę międzynarodową karierę zrobiło trzech z nich, a są to programiści Tomasz Czajka i Marcin Petrykowski oraz naukowiec-matematyk Piotr Przytycki. Dodam przy tym, że Czajka, Petrykowski i Przytycki zrobili światową karierę głównie dzięki swojemu talentowi i ciężkiej pracy. A to zdjęcie wykonane 23-lata temu jest kultowym już dokumentem potwierdzającym to, że już jako nastolatkowie bardzo pasjonowali się informatyką i matematyką. Tak więc za granicą są oni znani dzięki swoimi wielkim osiągnięciom, a w Polsce głównie przez to "memowe" zdjęcie. Choć na całe szczęście ostatnimi laty zaczyna się to zmieniać. Na koniec zdradzę, że na portalu dobreprogramy niebawem planuję opublikować biografię Tomasza Towarzystwo Informatyczne wspiera olimpiadę z tego przedmiotu, choć jego prezesowi marzy się, żeby jej uczestników przybywało:– Chciałbym widzieć chłopców i dziewczęta przy takich stolikach, jak ten ze zdjęcia, dużo więcej niż kilkoro. Ale zaledwie tak niewielu spowodowało, że o polskiej szkole algorytmiki i programowania mówi się na wybitnych wyjątkowo dużoCzym dokładnie jest owa polska szkoła algorytmiki i programowania? Jej nazwa i specyfika nie są specjalnie znane, dlatego w celu rozpropagowania polskiej myśli informatycznej, PTI realizuje projekt landofitmaster. Jak powiedział nasz rozmówca, są w naszym kraju placówki, które potrafią kształcić swoich studentów w specyficzny sposób. Okazuje się, że na wiedzę tam przekazywaną w ostatnich latach zaistniał jeszcze większy popyt, niż wcześniej. Fachowcy z zakresu kodowania niskopoziomowego są obecnie rozchwytywani i nic nie przemawia za tym, żeby miało się to zmienić.– W Polsce niektóre uczelnie potrafią uczyć bardzo dobrze myślenia algorytmicznego i programowania, które się nazywa niskopoziomowym. W tej chwili jest boom na tego typu oprogramowanie, bo w tej chwili elementy programowalne są wszędzie. Fachowo nazywa się to systemami wbudowanymi. I dla przykładu, tylko w samochodzie jest ich od groma. Musimy sobie też zdawać sprawę z tego, że, jeżeli ktoś jest w tej dziedzinie od młodości dobry, jeśli jest to jego pasja, to taki ktoś na przed sobą gigantyczne możliwości i świetlaną przyszłość. Niezależnie od tego, czy będzie pracował w Polsce, czy za zawód programisty bądź informatyka z pewnością jest zawodem przyszłości, to nie oznacza, że nie będzie się to zmieniało i, podobnie jak w innych dziedzinach gospodarki, ludzi będą zastępowały automaty. Ale żeby maszyny mogły tworzyć oprogramowanie, to muszą nimi sterować ludzie. Zdaniem Włodzimierza Marcińskiego, tacy jak czwórka bohaterów ze słynnego zdjęcia:– To są właśnie ci wyjątkowi, wybitni ludzie, których możemy spotkać np. na olimpiadzie matematycznej. W tej branży będzie mnóstwo pracy, a dla wybitnych wyjątkowo dużo. Nie wiem, czy pan czytał taką książkę „Jak działa Google” (nawiasem mówiąc, polecam), w której autorzy, opisując historię tej firmy, napisali, że stała się ona wielka, ponieważ jej założyciele przyjęli za swoje hasło: „Przyjmujemy tylko kreatywnych geniuszy”. Nie dobrych, czy bardzo dobrych w swoim fachu, ale kreatywnych geniuszy. I początkowo się z nich śmiano, że w ogóle nie będą mieli pracowników. I co się okazało? Ustawiła się do nich kolejka, bo mnóstwo młodych ludzi chciało być w gronie kreatywnych geniuszy. Dlatego życzmy sobie takich zdjęć przy stoliku jak najwięcej.
Kim są toksyczni ludzie? Toksyczni ludzie mogą niepodziewanie pojawić się w naszym życiu i jednocześnie wywrócić je do góry nogami. Charakteryzują się zazwyczaj nieprzewidywalnością, szybko zmieniającymi się nastrojami, arogancją, brakiem empatii. Warto jednak wiedzieć, że niektóre zachowania toksycznych osób mogą
Igor i Grichka Bogdanoff (Bogdanov) to ludzie, którzy są doskonale znani w środowisku fanów kryptowalut. Co ciekawe, nic nie wskazuje na to, aby panowie mieli jakikolwiek związek z inwestowaniem w aktywa wizerunek został wykorzystany do stworzenia tysięcy memów, które prześmiewczo opisują sytuację na rynku kryptowalut. Dlaczego to właśnie oni stali się bohaterami memów? Czy powodem były liczne operacje plastyczne i nienaturalny wygląd?Spis treści:Igor i Grichka Bogdanoff kiedyś i dziśOperacje plastyczne braciBracia Bogdanov to bohaterowie kryptowalutowych memówCzy Igor i Grichka mają coś wspólnego z kryptowalutami?Wygląd przeminął, ale popularność wśród kobiet nieTeorie spiskowe na temat braci BogdanoffOd arystokratów do królów kryptomemówIgor i Grichka Bogdanoff to bracia bliźniacy urodzeni 29 sierpnia 1949 roku we Francji. Pochodzą z arystokratycznego rodu Osten Sacken Bogdanoff. Ich ojciec był znanym, rosyjskim malarzem pochodzącym z książęcej rodziny. Matka również posiadała powiązania szlacheckie i wywodziła się z czeskiego rodu Kolowrat urodzenie od najmłodszych lat miało duży wpływ na dorastanie braci. Większość dzieciństwa spędzili pod opieką swojej babci w zamku usytuowanym na południu Francji. Tam zdobywali wykształcenie, i to nie byle jakie. Igor jest matematykiem, a Grisza fizykiem. Biegle mówią w kilku portfel, w którym możesz przechowywać ponad 1000 różnych kryptowalut:Igor i Grichka Bogdanoff kiedyś i dziśPatrząc na zdjęcia z młodości braci, wielu stwierdzi, że wygrali oni los na boskiej loterii. Nie dość, że wywodzili się z bardzo zamożnych i dobrze sytuowanych rodów to jeszcze mogli się pochwalić ponadprzeciętną urodą. W latach 70. uchodzili we Francji za symbol się w roli naukowców i celebrytów. Ich popularność wystrzeliła jak rakieta po tym, jak zajęli się prowadzeniem programu popularnonaukowego pod tytułem Tempx byli bardzo cenieni ze względu na swoją wiedzę. Obaj tworzyli kolejne dzieła naukowe, pozytywnie oceniane przez recenzentów oraz kolegów po fachu. Ich wizerunek został nadszarpnięty po raz pierwszy na początku XXI Bogdanoff opublikowali serię artykułów zatytułowaną: Dieu et la Science, czyli w tłumaczeniu na polski: Bóg i nauka. W środowisku naukowym, na ich dziele nie pozostawiono suchej nitki. Wielu naukowców zgodnie twierdziło, że jest to zwykły, naukowy bełkot nie poparty żadnymi Bogdanoff kiedyśCo nie przyjazne nauce, automatycznie staje się sprzymierzeńcem sympatyków teorii spiskowych. Pojawiło się wielu zwolenników teorii, że bracia Bogdanoff są obdarzeni ponadludzką inteligencją i istnieją na Ziemi od momentu Wielkiego również przesłanki, które sugerują, że bracia Bogdanoff absolutnie nie wierzą w swoją teorię. Ich praca miała zwrócić uwagę środowiska naukowego na wadliwy system oceniania prac, a także możliwość publikowania niesprawdzonych tez za sam tytuł naukowy. Znamienne jest to, że w życiu braci Igora i Griszy nie brakuje szukasz przydatnych narzędzi, sprawdź zestawienie giełd, portfeli i aplikacji z których korzystam:Operacje plastyczne braciWszelkie teorie spiskowe o tymi, kim tak naprawdę są bracia Bogdanoff, są dodatkowo podsycane pod wygląd obu mężczyzn. Z symboli seksu nie zostało już absolutnie nic. Panowie zawsze cieszyli się dużymi pieniędzmi i postanowili je spożytkować na „poprawienie” swojego przeszli wiele operacji plastycznych, ale ich efekt jest… Tutaj odsyłamy każdego do zdjęć. Można jednak odnieść wrażenie, że operacje te były przeprowadzane przez domorosłego chirurga, a nie profesjonalne kliniki. Policzki i brody pękające od wypełniaczy. Napompowane usta. Zwężone oczy. Brak zmarszczek w wieku ponad 70 widok robi wrażenie, ale niekoniecznie takie, o jaki marzyli. Krążą pogłoski, że bracia Bogdanoff nigdy nie byli w stanie zaakceptować tego, że starzeją się, a ich urok i czar powoli związku z tym, panowie postanowili utrzymać swój młodzieżowy i seksowny wygląd inwestując w kolejne operacje plastyczne. Teraz stanowią najlepszy dowód na to, że z niczym nie należy operacji plastycznychIstnieje jeszcze jedna, niepotwierdzona teoria, że ich aktualny wygląd nie jest jedynie efektem operacji plastycznych, ale również choroby zwanej akromegalią. W przebiegu tej choroby, nadmierne wydzielanie hormonu wzrostu ma ogromny wpływ na objawy to: rozrost tkanek miękkich, pogrubienie skóry, nadmierne owłosienie, przerost mięśni, deformacje kości i stawów. Biorąc jednak pod uwagę, że ich drastyczna zmiana wyglądu jest powiązana bezpośrednio z okresem pierwszych operacji plastycznych, powyższa teoria wydaje się mało giełda z niskimi prowizjami, która nie wymaga weryfikacji i oferuje ponad 150 kryptowalut:Bracia Bogdanov to bohaterowie kryptowalutowych memówMemy, czyli humorystyczne obrazki z podpisami, które mają w idealny sposób skomentować otaczającą nas akcentują dużą zmienność kryptowalut, zapowiadają rychłe pęknięcie bańki, a także wyśmiewają inwestorów, którzy zaciągają pożyczki i kredyty sądząc, że inwestowanie w waluty wirtualne jest tak proste i pozbawione wspólnego z tym wszystkim mają bracia Bogdanov? No cóż, z powyższej historii można wywnioskować, że mają wiele wspólnego z niestabilnymi i zmiennymi kryptowalutami. A mianowicie: Swój w młodości byli wymieniani w kanonie piękna, szalały za nimi piękne kobiety. Dziś, po setkach operacji plastycznych, przypominają przybyszy nie z tego rozbieżność jest bardzo często wykorzystywana przez autorów memów, którzy pragną zwrócić uwagę na aktualną sytuacje na rynku kryptowalut. Bracia Igor i Grisza Bogdanoff są określeni mianem niekwestionowanych królów Igor i Grichka mają coś wspólnego z kryptowalutami?Wiele osób, natrafiając na memy z braćmi Bogdanoff zastanawia się, kim są ci ludzie i dlaczego są tak często wykorzystywani na forach oraz serwisach poświęconych kryptowalutom. Czy stworzyli jakiś innowacyjny projekt? Słyną z dużych bogactw uzyskanych poprzez inwestycje w kryptowaluty?No cóż, nic na to nie wskazuje. Oczywiście nie można w stu procentach wykluczyć, że panowie nie posiadają na swoim koncie walut cyfrowych, ale nawet jeśli tak jest, nigdy nie oświadczyli tego mają związku z żadnymi projektami. O tym, że stali się królami kryptomemów zdecydował wyłącznie ich niecodzienny wygląd. Z jednej strony wydaje się to przykre. Z drugiej, trzeba uczciwie przyznać, że bracia Bogdanoff robili wszystko, aby zagwarantować sobie popularność, niekoniecznie pozytywną, na całym giełda do handlu z dźwignią. Brak weryfikacji, możliwość edytowania zleceń, duża płynność handlu:Wygląd przeminął, ale popularność wśród kobiet nieZłośliwi powiedzą, że w oczach niektórych kobiet, o wyglądzie mężczyzny decyduje wyłącznie ich portfel. W przypadku braci Bogdanoff, a właściwie, jednego z nich, znajdzie się kilka argumentów na poparcie tej Bogdanoff zawsze cieszył się szczególną sympatią płci pięknej i chętnie z niej korzystał. Miał trzy żony. Z pierwszą z nich, aktorką Genevieve Grad ma syna, Dimitra. Jego druga żona, Ludmilla D’Oultremont jest spokrewniona z rodem Czartoryskich, co dodatkowo rozbudowało i tak szeroką linię małżeństwo doczekało się trójki dzieci: Saszy, Anny i Wenceslasa. Aktualnie, Igor Bogdanoff jest żonaty z Amelie de Bourbon-Parma. Tak, jego żona jest spokrewniona z wielkim rodem Bourbonów. Para ma dwóch synów: Aleksandra oraz obecna żona jest młodsza od jego najstarszych dzieci. Mimo to, Igor lubi się pokazywać na czerwonym dywanie w otoczeniu dużo młodszych partnerek. Miłosnych zapędów nie podzielał drugi z braci, Grichka, który nigdy się nie ożenił. Nie doczekał się również spiskowe na temat braci BogdanoffTrzeba przyznać, że zwolennicy teorii spiskowych są niezwykle kreatywni i potrafią wymyślać historie, które nie przyszłyby do głowy najlepszym scenarzystom. Bracia Bogdanov są popularnym tematem coraz to nowszych a raczej najsmutniejsze jest to, że nie brakuje osób, które naprawdę wierzą w najbardziej szalone i zwariowane teorie. Spróbujmy wymienić kilka z Bogdanoff należą do super-inteligentnej rasy ludzi-kotów. Mają stały kontakt z kosmitami, a w niektórych teoriach, sami są przybyszami z obcej niektórych, Igor i Grichka to potomkowie starożytnej linii królewskiej. Nie są ludźmi, ale istotami istniejącymi od zawsze, od momentu wielkiego wybuchu, aż do końca wszechświata. Są obecni także w światach cóż, trzeba przyznać, że bracia Bogdanov doczekali się nielichej sławy, a historie na ich temat niewątpliwie zostaną zapisane w kanonach legend. Spokojnie, jeszcze kilka lat i dowiemy się, że tak naprawdę, to właśnie oni ukrywają się pod pseudonimem Satoshi Nakamoto i stworzyli bot. Obsługuje cztery najpopularniejsze giełdy. Możesz ustawić 80 kryptowalut. Obsługa po polsku:Od arystokratów do królów kryptomemówPozostaje pytanie, czy bracia Bogdanoff są usatysfakcjonowani z ich sytuacji w wieku 71 lat. Mieli absolutnie wszystko, aby prowadzić takie życie, o jaki marzyli. Spełniali się naukowo, byli gwiazdami telewizji, mogli pochwalić się statusem dzisiejsze teorie spiskowe oraz to, że są legendarnymi bohaterami kryptomemów sprawia im przyjemność? Jeśli panowie rzeczywiście marzą o tym, aby jak najdłużej zachować młodość, być może tak. Pytanie, czy zdają sobie sprawę, jak wielka jest dziś ich popularność w przestrzeni dzieci mają bracia Bogdanov?Igor jest ojcem sześciorga dzieci. Grichka nie ma lat mają ekscentryczni bliźniacy?W roku 2020 mają po 71 wykształcenie zdobyli?Obaj mają tytuł doktora. Igor z fizyki teoretycznej, Grichka z matematyki.
Kim są "madki i tateły"? Wyjaśniamy. Memy o madkach. 100 najśmieszniejszych memów i obrazków ze Spotted: Madka [OBRAZKI, DEMOTYWATORY, MEMY] 05.05.2019 | Gazeta Współczesna
Jeden z żartów: zdjęcie rosyjskiego generała i napis: „Oczywiście że można pić i prowadzić inwazję. Trzeba tylko wstać rano, przejrzeć straty i wydać rozkazy. Na tym polega dowództwo”.Memów i zabawnych obrazków z „generałem Denaturovem” jest znacznie więcej. Wiele osób może uważać, że w chwili, gdy Ukraina walczy z Rosją, nie ma miejsca na strojenie sobie z tego żartów. Mogą uważać, że tego typu memy w jakiś sposób ocieplają wizerunek agresora. Ale z drugiej strony kpienie z rosyjskich dowódców też może zostać uznane za rodzaj walki. A „Denaturov” do żartowania z niego nadaje się o jego mimikę. Na wielu zdjęciach generał wygląda na człowieka, który niedawno wstał z łóżka, a w głowie jeszcze szumi mu wypity alkohol. Stąd też przezwisko – od jest bohater tych żartów?Nazywa się Wiktor Wasiljewicz Zołotow, rocznik 1954, i fatycznie jest generałem. To jeden z najbliższych współpracowników Władimira Putina – dowodzi Federalną Służbą Wojsk Gwardii Narodowej Rosji. Nazywa się ją Rosgwardią. To wojska wewnętrzne. Mają w swoich strukturach zarówno komandosów, jak i OMON, oddziały do tłumienia manifestacji. Być może właśnie z tego powodu (w Rosji odbywają się antywojenne protesty) tak często Złotow jest ostatnio widziany z prezydentem Rosji. Być może też Rosgwardia została wysłana na tylko, że tego rodzaju służba ma w Rosji długą „tradycję”, a wywodzi się od to bliski współpracownik Putina i znają się od dawna. Karierę zaczynał w ZSRR(Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich), służąc w armii, ale nie awansował wysoko. Odszedł z armii, a po rozpadzie Związku Radzieckiego poszedł na swoje. Został ochroniarzem. Ale nie pilnował, czy ktoś kradnie batonik w sklepie, ale zaczął strzec bezpieczeństwa VIP-ów. Można go było zobaczyć z towarzystwie prezydenta Borysa Jelcyna i mera Petersburga Anataloija Sobczaka. To właśnie wtedy zeszły się drogi Złotowa i trzeba przypomnieć, że Putin, kiedy Petersburgiem zaczął rządzić Sobaczak, został przewodniczącym Komitetu Spraw Zagranicznych w urzędzie miasta, a w latach 1992-1996 był zastępcą potem Putin wszedł do administracji Jelcyna, a Złotow został w Petersburgu, ale jego „pan” nie zapomniał o „słudze”.W latach 2000-2013 Złotow był już szefem ochrony premiera. A był nim Władimir W 2016 roku Putin zdecydował o powstaniu Rosgwardii. Miał już kandydata na dowódcę. Został nim właśnie Złotow. Otrzymał wielką władzę, bo Rosgwardia liczebnie jest porównywana nawet do wojsk lądowych. Generał jest też członkiem Rady Bezpieczeństwa Federacji się ze Złotowa naśmiewać, ale nie wolno zapominać, że to niebezpieczny człowiek i przestępca. W 2018 roku został umieszczony na liście osób, które Stany Zjednoczone objęły sankcjami. Międzynarodowe organizacje oceniają, że to – tak jak w przypadku wielu innych współpracowników Putina – skorumpowany wojskowy. Opozycjonista, który został zesłany do łagru, Aleksiej Nawalny, ustalił, że Złotow ukradł 29 milionów dolarów (i jest to tylko kwota szacunkowa) przeznaczonych na Gwardię Narodową.
Okazuje się, że „Dziwny Pan ze Stocku” istnieje naprawdę. Zdjęcia z jego wizerunkiem, które dostępne są w Internecie, zyskały ogromną sławę. „Dziwny Pan” za sprawą swojego
Kim jest ten gościu z memów? Ktoś wie kim jest ten kolo ze zdj, bo jest na większości memów. Daję naj xd To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać
uEzU7. 51l0f0anqq.pages.dev/39151l0f0anqq.pages.dev/29151l0f0anqq.pages.dev/39151l0f0anqq.pages.dev/39751l0f0anqq.pages.dev/2951l0f0anqq.pages.dev/27151l0f0anqq.pages.dev/7551l0f0anqq.pages.dev/30051l0f0anqq.pages.dev/176
kim są ludzie z memów